Najsłynniejsza strażniczka cmentarza Bernardyńskiego
"Bernardinų kapinių katinas” – tak nazywa się profil na Facebooku, na którym znajduje się kilkadziesiąt zdjęć wilnian odwiedzających zabytkowy cmentarz Bernardyński. Litewski pisarz Sigitas Parulskis opatrzył swoje zdjęcie dwuwierszem: „A potem wszyscy umarli/I zamienili się w koty.”
Odwiedzających cmentarz Bernardyński wita i żegna najsłynniejszy kot Wilna, którego setki zdjęć krążą w internecie, a na portalu społecznościowym stworzono mu nawet profil.
Prawda jest taka, że stały bywalec nekropolii to nie kot, a kotka. Świadczy o tym imię Łyczka i przycięty czubek jednego ucha, co oznacza, że kotka jest wysterylizowana. Jolanta, która stworzyła ten profil, powiedziała, że słowo „kot” oznacza, że kiedyś miejsce Łyczki na cmentarzu zajmie inny kot. W końcu nic na tej Ziemi nie jest wieczne.
Miłośniczka kiciusiów mieszka niedaleko cmentarza Bernardyńskiego, często przychodzi tam na spacery z córką. To ona zaproponowała uwiecznienie przyjaznej kotki, która zawsze ich wita. Sześć lat temu, kiedy zaczęła ją fotografować, kobieta dowiedziała się, że właścicielka kotki mieszka w domku przy bramie cmentarza.
Imię kotki pochodzi od polskiego słowa „smakołyk”. Wcześniej właścicielką Łyczki była opiekunka cmentarza Jadwiga, która mieszkała w tym domku. Po śmieci byłej opiekunki, kotkę przygarnęła Alina.
Łyczka zasługuje na swoje imię – nie odmawia przyniesionych jej smakołyków. Od wczesnej wiosny otulona promieniami słońca lubi drzemać nie tylko między nagrobkami, ale także na grobach. Właścicielka wiąże jej na szyi wstążkę w różnych kolorach, co szybko zauważają stali fotografowie kotki.
Jako że koteczka nie jest płochliwa, ktoś zabrał ją do domu, ale po pewnym czasie Łyczka znów pojawiła się na cmentarzu. Widocznie to miejsce jest jej bliższe.
Czy kiedyś Łyczka będzie miała pomnik, trudno powiedzieć. Taki pomnik powstał pięć lat temu w Zielonej Górze dla najsłynniejszego czworonoga z Kowna, bernardynki Bity. Rzeźba przy targowisku w Zielonej Górze waży 120 kilogramów, a jej koszt to 25 tysięcy euro. Bita była częstym gościem na targowisku w Zielonej Górze – odwiedzała je sama i z właścicielem Algimantasem Baku, który mieszkał w pobliżu. Dlatego tam wybrano miejsce na rzeźbę.
Zwierzę, które nosiło w zębach koszyk na zakupy, wywoływało uśmiechy u ludzi pracujących na targu lub w sklepach, przechodnie robili sobie z nią zdjęcia i wrzucali je do mediów społecznościowych. Przechodnie uwieczniali Bitę także w centrum Kowna, często można ją było zobaczyć na Alei Wolności.
Bernardynka żyła dokładnie 12 lat – przyszła na świat w 2004 r. i odeszła w 2016 r. tego samego dnia, 31 maja. Bita szczególnie lubiła uwagę dzieci. Dla samotnego mistrza maszyn do szycia A. Baku była jak członek rodziny – prawie się nie rozstawali...
(Na podstawie: Arūnas Dumalakas. Bernardinų kapinėse - žymiausia Lietuvos katė: atskleidė, ko ji niekada neatsisako // "Sostinė" "Lietuvos rytas"; Fot. na profilu na Facebooku "Bernardinų kapinių katinas")