Ściana śmiechu

Zbiór humoresek i satyr pt. "Ściana śmiechu" autorstwa Światopełka Karpińskiego (1909-1940) - poety i satyryka pochodzącego z rodu Franciszka Karpińskiego, czołowego poety okresu Oświecenia. Autor utworów literackich pisanych wierszem brał udział w obronie Warszawy, następnie przedostał się Wilna.
 
* O CZYM? Wydany w roku 1938 zbiór kilkudziesięciu humoresek i satyr, w dużej części mających swój finał przed stołecznym sądem grodzkim, przedstawiających codzienne i niecodzienne zatargi i wybryki mieszkańców przedwojennej Warszawy. Tomik zamykają zabawne opowiadania fantastyczne oraz barwny, nasycony metaforami obraz niespokojnego życia miasta nocą.
 
* FRAGMENT KSIĄŻKI!
 
,,Człowiek, który kupił psaJerzy był szczęśliwym człowiekiem. Kiedy miał dwadzieścia lat, nie obrał sobie kariery naukowej, choć był człowiekiem bardzo zdolnym. Gdy mijał trzydziestkę, nie ożenił się, chociaż kochano go bardzo. Około czterdziestki nie zrobił majątku i nie miał poważnych kłopotów finansowych, tylko takie małe i przyjemne.
Mając już lat pięćdziesiąt, wyglądał na trzydzieści, zachował świeżość ducha i ciała, był lubiany, wesoły, w miarę niepoważny i w miarę wzbudzający zaufanie, jednym słowem, nucąc i pogodnie mijając szczęśliwe dnie, szedł sobie prosto do trumny, która jeszcze na pewno rosła i żyła jako jedno z miłych drzew jakiegoś podwarszawskiego lasku.
Pewnego dnia jednak znudziła mu się samotność i kupił sobie psa. Mały szczeniak był bardzo pocieszny. Ruchliwy, wesoły i mądry, wprowadził nowy promień słońca do uśmiechniętego życia Jerzego. Niestety, niepotrzebnie zaczął rosnąć i niebawem osiągnął ów mądry wiek i wzrost, kiedy to wszystkie cztery łapy rozjeżdżają się po posadzkach, nie wiadomo dlaczego zaczyna się tarmosić firankę i potem pół pokoju ze strasznym hukiem wali się nagle w gruzy.
Jerzy pokochał swego psa, ale cierpiał przez niego zbyt wiele.
Wystarczyło wyjść na godzinę z domu, żeby zastać całe mieszkanie zamienione w gruzy. Nie można było jeść obiadów, bo pies ściągał obrus i wśród brzęku tłuczonego szkła trzeba było uciekać do restauracji.
Ale to jeszcze nic.
Pies był bowiem ogromnie zazdrosny o swego pana. Szalał po prostu, kiedy ktoś odwiedzał Jerzego. Najpierw zabierał się do sznurowadeł… niby bawił się, ale rozwiązywał je i kiedy zniecierpliwiony przybysz sięgał ręką, żeby poprawić kokardę, wyżlak kąsał jak wściekły pies.
Znajomi przestali przychodzić. Musiał przyjmować ich w hotelu.
Ale to jeszcze nic.
Pies wył po nocach i Jerzy nie mógł sypiać. Zaczął więc włóczyć się po dancingach, rozpił się i zaręczył z bardzo płochą tancerką. Ale to jeszcze nic.
Po ślubie okazało się, że tancerka także miała psa. Psy pokochały się bardzo, gdy tymczasem małżonkowie nie zaznali szczęścia. Ona bowiem była kolekcjonerką. Kolekcjonowała obrazy moralności publicznej, gdy tymczasem on należał do publiczności moralnej.
Ale to jeszcze nic. Psy pogryzły się pewnego dnia na ulicy i małżonkowie, chcąc je rozdzielić, zaczęli je bić, co widząc, przechodzący członek opieki nad zwierzętami wezwał posterunkowego i spisał protokół. Jerzy N. został skazany na dwadzieścia złotych grzywny."
 
👉 Humoreski i satyry można znaleźć i przeczytać na portalu wolnych lektur  https://wolnelektury.pl/.../lek.../karpinski-sciana-smiechu/