Uratowała wileńską Rossę, po której miała przejść magistrala

Dbała o przywrócenie pamiątek kultury i sztuki polskiej w Wilnie. Zainspirowała odnowienie popiersia Juliusza Słowackiego, kaplicy św. Jacka na Pohulance, zamianę tablicy pamiątkowej przy budynku, w którym mieszkał polski kompozytor Stanisław Moniuszko. Współorganizowała pierwszy na Litwie Konkurs Moniuszkowski – to tylko niektóre działania, w które zaangażowana była dziennikarka Halina Jotkiałło.

Społeczny Komitet Opieki nad Starą Rossą (SKOnSR) w październiku br. odsłonił tablicę upamiętniającą zmarłą w 2015 r. Halinę Jotkiałło, współzałożycielkę tej organizacji. Halina Jotkiałło jest pochowana na cmentarzu św. św. Piotra i Pawła w Wilnie.

Po odzyskaniu przez Litwę niepodległości, w 1990 roku Halina Jotkiałło wraz z Alicją Klimaszewską, Olgierdem Korzenieckim i Jerzym Surwiłło założyła Społeczny Komitet Opieki nad Starą Rossą. Następnie przez wiele lat kwestowała na Warszawskich Powązkach.

Halina Jotkiałło / Fot. Archiwum

Prezes Społecznego Komitetu Opieki nad Starą Rossą Dariusz Żybort powiedział, że tablice upamiętniające założycieli SKOnSR są ustanowione na grobach Olgierda Korzenieckiego i Jerzego Surwiłło.

– Zawdzięczając spółce Žybartuva i jej dyrektorowi Andrzejowi Orłowskiemu ustanowiliśmy kolejną tablicę upamiętniającą jedną z założycielek naszego komitetu – stwierdził.

Halina Jotkiałło była rodowitą wilnianką. Urodziła się 1 marca 1940 r., ukończyła słynną wileńską „Piątkę”. Całe swoje życie poświęciła pracy w polskich mediach na Litwie.

Jako prawdziwa wilnianka dbała o to miasto poprzez pracę społeczną. Artykuły, które pisała, wyciągała na światło dzienne takie fakty, o których wielu z nas nie wiedziało. Dzisiaj tą samą tematyką zajmuje się jej córka Justyna Giedrojć, dziennikarka Kuriera Wileńskiego.

W rozmowie z LRT.lt Justyna zaznaczyła, że archiwum jako takiego mama nie zostawiła, bo stanowią go właśnie artykuły, które ukazały się na łamach wielu polskich pism i dzienników: Jotkiałło publikowała artykuły na łamach Czerwonego Sztandaru, potem oczywiście Kuriera Wileńskiego, jej prace ukazywały się w Magazynie Wileńskim, Tygodniku Wileńszczyzny.

Justyna Giedrojć / Fot. R. Dunajewska
 

Justyna przypomniała, że jej mama prowadziła audycje w Radiu Znad Wilii - o zabytkach, o kulturze, a przede wszystkim o Wilnie.

– Wszystkie jej tematy były o Wilnie, bo bardzo go kochała. Zależało jej na tym, żeby wiele miejsc pamięci pozostało, może zabrzmi to górnolotnie, ale żeby przyszłe pokolenia pamiętały o nich, żeby ta pamięć nie zanikła – wyjaśniła.

Dziennikarka zaznaczyła, że pisane przez mamę artykuły można teraz znaleźć w Internecie, obecnie już możemy dotrzeć nawet do tych, które ukazywały się w Czerwonym Sztandarze, no i w takiej postaci to archiwum się zachowało.

Temat Wilna w domu Haliny zawsze był na pierwszym miejscu.

- Wszystko kręciło się wokół Wilna. Powiem, że nawet jakoś na to za bardzo nie zwracałam szczególnej uwagi, bo mi się wydawało, że to tak powinno być, że to w każdym domu, w każdej rodzinie podejmowane są takie tematy i że wszędzie są jakieś rozmowy o Wilnie. Jak się potem okazało, że nie, że wielu ludzi nie zna mnóstwa ciekawych faktów z historii Wilna i w ogóle mało o nim wie – stwierdziła Justyna.

– Do mnie to dotarło już później. Uświadomiłam sobie, że trzeba ten temat dalej kontynuować, rozwijać, pisać o tym, żeby jak najwięcej ludzi się dowiedziało. Widzę, że ludzie chętnie czytają, bo Wilno to temat rzeka i temat zawsze bardzo aktualny - dodała.

Halina Jotkiałło pracowała w polskim dzienniku aż 50 lat, więc tych artykułów się uzbierało mnóstwo. Tysiące. Może kiedyś urzeczywistni się marzenie, żeby wydać pełny zbiór artykułów Jotkiałło. Jednocześnie byłaby to pamiątka po niej, ale też przypomnienie dawnego Wilna.

– Chęci oraz marzenia może i są, ale to bardzo wielkie wyzwanie i trudne do zrealizowania. Dlatego jeszcze nie jestem gotowa, żeby takie plany realizować, ale być może kiedyś z kimś w przyszłości, nie jest wykluczone – stwierdziła Justyna Giedrojć.

Dziennikarka uważa, że wszystkie tematy, które były aktualne dla mamy, w swoich książkach już przedstawił Jerzy Surwiłło, mąż Haliny Jotkiałło, bo praktycznie zawsze nad książkami pracowali razem.

– To, że autorem tych książek jest Jerzy Surwiłło, jeszcze nie świadczy, że tylko on sam szykował do druku te publikacje. Mama jak najbardziej mu pomagała, tylko że będąc osobą bardzo skromną nie chciała, żeby jej nazwisko figurowało nawet gdzieś tam na ostatnich stronach. Także część opowieści o ciekawych ludziach, interesujących historii, zagadnień, faktów już ujrzała swoje światło dzienne w publikacjach Jerzego Surwiłło. Też dzięki mojej mamie – wyznała Justyna Giedrojć.

Krystyna Adamowicz, wieloletnia dziennikarka polskich mediów, która całe życie pracowała i przyjaźniła się z Haliną Jotkiałło ze wzruszeniem wspominała swoją koleżankę.

– W imieniu naszej braci dziennikarskiej chciałam bardzo serdecznie podziękować Komitetowi za dbanie o naszą przeszłość i ludzi, którzy pielęgnowali polskość w Wilnie. Halina jako rdzenna wilnianka kochała go bezgraniczne. Jej artykuły w czasach sowieckich, a później niepodległości były poświęcane wilnianom. Umiała znaleźć wyjątkowe zakątki Wilna, których nikt nie znał, aby pokazać jaką mają wartość. 50 lat razem pracowałyśmy, 50 lat przyjaźniłyśmy się – wspominała Krystyna Adamowicz.

Halina była tą osobą, na której zawsze można było polegać. Robiła wszystko, co potrzebne było dla polskości. Potrafiła znaleźć sprawiedliwą drogę.

– Często mówimy o drodze, która dzieli Starą i Nową Rossę, a która miała być poszerzona kosztem cmentarza. To jest już legenda. Redakcji udało się to załatwić - ale przede wszystkim Halinie, której powierzono tę sprawę. Halina chodziła po domach, przylegających do cmentarza i pytała mieszkańców, czy zgodziliby się na rozszerzenie drogi. Ludzie oczywiście się nie zgadzali, a Halina dosłownie dyktowała im tekst listu, w którym wyrażali sprzeciw. Pertraktacje trwały długo, ale na szczęście udało się pozytywnie zakończyć sprawę. To jedna z wielkich spraw, którą udało się załatwić dla potomnych – wspomina Krystyna Adamowicz.

(Renata Dunajewska. Uratowała wileńską Rossę, po której miała przejść magistrala. lrt.lt/pl)