Nocna trupia awantura na cmentarzu Wilna

Nauka anatomii od zawsze stanowiła pierwszy etap kształcenia medycznego. A nieodłącznym elementem anatomii jest preparowanie. Greckie "anatemnein" to nic innego, jak rozcinanie. Historia anatomii jest więc historią przekraczania tabu nienaruszalności zwłok. Nic dziwnego, że przez wieki źródłem zwłok do sekcji były ciała przestępców. W efekcie zapotrzebowanie na zwłoki stale rosło, a ciał skazańców, którzy stanowili jedyne legalne źródło, nie wystarczało. W powszechnej opinii ciało należało traktować z szacunkiem i pochować w całości, przede wszystkim z powodów religijnych. Oczekiwano, że w dniu Sądu Ostatecznego zmarli powstaną z grobów. Nic dziwnego, że skoro lekarze chcieli „profanować” zwłoki, musieli to robić po cichu.

XVIII i XIX wiek to okres, gdy w Anglii nastąpił rozkwit szkół anatomii. Znacznie wzrosła liczba placówek umożliwiających studentom medycyny edukację i pierwsze praktyki przeprowadzane na ciałach nieboszczyków. Ten nagły przyrost szkół wiązał się ze zwiększonym zapotrzebowaniem na ludzkie zwłoki. W tym okresie znacznie wzrosła nocna aktywność na cmentarzach, która polegała na rozkopywaniu grobów w celach rabunkowych. Jednak łupem nie stawały się kosztowności w grobowcach zamożnych obywateli, lecz ich zwłoki. Trudno może w to uwierzyć, ale w Wilnie przez jakiś czas też grasowali ,,porywacze ciał" albo też inaczej zwani ,,rezurekcjoniści". 

W pierwszym okresie istnienia na uniwersytecie w Wilnie Wydziału Lekarskiego (od 1781 r.) nauka anatomii praktycznej nie odczuwała tu braku odpowiedniego „materiału". Z jednej strony zawdzięczać to należy zabiegom profesora anatomii Jana Andrzeja Lobenweina, który m.in. nabywał za pieniądze zwłoki „potworów" chrześcijańskich i żydowskich. Poza tym mała była wówczas liczba studentów medycyny, gdyż miejscowa ludność chrześcijańska nieżyczliwie się odnosiła do nauki, która wymagała krajania zwłok ludzkich. 

Na początku XIX w. rząd rosyjski, chcąc powiększyć liczbę lekarzy państwowych, wyznaczył większą ilość stypendiów dla medyków, którzy by się zobowiązali poświęcić później służbie państwowej. Byli to „medycy skarbowi“. Liczba lekarzy znacznie wzrosła, a trupów zaczęło dotkliwie brakować. Odnośne „ukazy" rosyjskie widocznie nie pomogły, gdyż dochodziło do tego, iż medycy w nocy chodzili na cmentarze i po kryjomu sami wygrzebywali zwłoki pochowanych. 

W nocy z 18 na 19 marca 1810 r. doszło do ostrego starcia pomiędzy studentami medycyny, a mieszczanami-chrześcijanami. Awantura ta musiała wywołać w mieście wielkie poruszenie, skoro dotarła aż do generał-gubernatora Michaiła Iłłarionowicza Goleniszczewautuzowa. 

Przyczyną tego stało się ciało zmarłej 16 marca tuż po połogu żony wileńskiego mieszczanina. Kobieta została pochowana zgodnie z obrzędami religii katolickiej na dzisiaj nieistniejącym cmentarzu przy kościele św. Stefana. Dziesięciu studentów studiujących medycynę i chirurgię z Uniwersytetu Wileńskiego, pomimo zarządzenia zaopatrywania się w zwłoki dla celów naukowych ze szpitali miejskich, powzięli zamiar odgrzebania ciała pochowanej kobiety w celu zabrania na badania. Bez żadnego pozwolenia przyjechali w nocy na saniach na cmentarz i przystąpili do odgrzebywania nieboszczki.

Nie wiadomo w jaki sposób, ale mąż i bliscy z rodziny zmarłej dowiedzieli się o zamiarach studentów i nie chcieli do tego dopuścić. Jeden z pilnujących grobu na cmentarzu krewnych wystrzelił z karabinu. Czujni złodzieje schwycili tę osobę, pobili i uprowadzili do Izby Anatomicznej. Niezrozumiałe krzyki przykuły uwagę mieszczan zamieszkałych na tym przedmieściu. Zebrał się tłum ludzi uzbrojonych w kije. Rozpoczęła się kłótnia mieszczan ze studentami, a potem wywiązała się walka, podczas której zostało zranionych sześć osób. Śnieg dosłownie pokrył się krwią... 

Wileńska awantura trupia nie wzmocniła zaufania miejscowej ludności chrześcijańskiej do trudniących się medycyną. W mieście panowała atmosfera niesprzyjająca dalszemu rozwojowi nauki anatomii praktycznej na uniwersytecie. Władze uniwersyteckie postanowiły raz na zawsze uregulować sprawę zaopatrywania zakładu anatomicznego w materiał trupi i w ten sposób na przyszłość położyć kres podobnym zajściom. W tym celu ówczesny rektor Jan Śniadecki wystosował do generał-gubernatora wileńskiego obszerne pismo. Polski polihistor zobrazował ciężki stan Wydziału Lekarskiego z powodu braku trupów i prosił o wydanie całego szeregu zarządzeń. Prośba wkrótce została zaakceptowana, a duchowieństwo katolickie z biegiem czasu w tej sprawie było coraz mniej konserwatywne. 

(Opracowano na podstawie: Kurjer Wileński. 1927. Nr. 57-58, s. 2)

Kościół św. Stefana w Wilnie, z przylegającym do niego cmentarzem // grafika Jerzego Hoppena, 1927 // Biblioteka Uniwersytecka w Toruniu

Interpretacja wydarzenia z 1810 r. na cmentarzu św. Stefana w Wilnie // domena publiczna

Portret Jana Śniadeckiego (1756-1830) // Jana Rustem. 1823, https://www.lndm.lt/en/didzioji-street/1-didzioji-street/