Kryminał czai się wszędzie: tragedia rodziny Rosickich

Wydarzenie miało miejsce 22 listopada 1907 r. w mieszkaniu małżeństwa Janiny i Bolesława Rosickich, zamieszkałych przy ulicy Św. Jerskiej (obecnie prospekt Giedymina). Bolesław Rosicki urodził się w Siedlcach w 1867 r. Był synem profesora gimnazjum kaliskiego Władysława Rosickiego i Zofii ze Stabrowskich. Gdy ukończył wydział prawny na uniwersytecie warszawskim (w innych źródłach - uniwersytecie kijowskim), początkowo praktykował jako kandydat do posad sądowych; następnie został sekretarzem saratowskiej Izby sądowej, a potem był kolejno sędzią miejskim w Stanicy Pietrowskiej i w Pietrowsku. W styczniu 1907 r. otrzymał nominację na sędziego pokoju VI rew. miasta Wilna. Przeniesienie to sprawiło Rosickiemu wielką radość. Od dawna bowiem czynił starania, by móc osiedlić się bliżej rodzinnych stron. Jako sprawiedliwy i sumienny sędzia, cieszył się zasłużonym uznaniem. Był to jedyny Polak na posadach sądowych na Wileńszczyźnie. 
 
Dwudziestoletni Aleksander Awdosza pracował woźnym i miał obowiązek rano porządkowania pokoi sędziego Bolesława Rosickiego. Gdy synowie państwa Rosickich poszli rano do gimnazjum, a kucharka znajdowała się w mieście, łotr wziął nóż (własność sędziego Rosickiego) i w przedpokoju zadał żonie Rosickiego dwie śmiertelne rany: jedną w szyję, drugą w okolice serca. Wtedy zbój udał się do sypialni, gdzie spał jeszcze pan Bolesław. Uderzenie noża w szyję u ofiary spowodowało tak silny wytrysk krwi, iż cała ściana została zakrwawiona. Mordowany miał jeszcze tyle siły, że zaczął się bronić, chociaż wkrótce otrzymał drugą ranę w brzuch. Rosicki runął na podłogę. Walka trwała około 10 minut. Była chwila, gdy morderca wypuścił nóż z ręki i leżał pod Rosickim. Mimo to okazał się silniejszym i pokonał swoją ofiarę. Rosicki począł się czołgać po podłodze do kuchni mając nadzieję, że znajdzie tam pomoc. Zabójca jednak nie przestawał nożem zadawać rany, wskutek których sędzia upadł i skonał pod drzwiami kuchni. Na ciele zabitego było dwadzieścia ran. Całej tej ohydnej zbrodni przypatrywała się czteroletnia córeczka zabitych Wandzia, której zabójca ciągle groził, by się nie odzywała. Biedactwo, wyciągając rączki, wołało: „tylko mnie nie zabijaj". 
 
Po dokonaniu morderstwa, Awdosza chciał się zabrać do rabunku; wtedy to kucharka powracając z miasta, zaczęła silnie stukać do drzwi kuchennych. Zbój zdążył pochwycić palto Rosickiego i portmonetkę, leżącą przy łóżku, potem zbiegł przez drzwi frontowe. Gdy kucharka coraz bardziej pukała, jedyna żywa osoba w mieszkaniu, Wandzia, wyszła do kuchni i głosem drżącym wolała: ,,nie mogę otworzyć, bo tatuś zabity leży pod drzwiami". Niebawem zjechała się władza miejscowa z prokuratorem na czele. Po otworzeniu drzwi, rzucił się w oczy straszny nieład w całym mieszkaniu. W kuchni na podłodze w kałuży krwi leżały zwłoki Bolesława. Z jednego z dalszych pokojów słychać było jęki. W sypialni ujrzano zakrwawioną Janinę Rosicką, siedzącą na podłodze z 3-letnim dzieckiem na ręku, które przyciskała do piersi i całowała. Kilka minut potem kobieta wyzionęła ducha. Państwo Rosiccy osierocili troje dzieci.
 
Lotem błyskawicy straszna wiadomość rozbiegła się po mieście. Zwierzchnictwo uruchomiło cały sztab agentów celem schwytania zbrodniarza. Po ujawnieniu zbrodni, udano się natychmiast do kochanki zabójcy. Ta oświadczyła policji, iż Awdosza zabawił u niej chwilę, obmył się z krwi i odjechał końmi; w którą jednak stronę nie umiała wytłumaczyć. Morderca Rosickich zjawił się w Landwarowie i poprosił tatara Jakubowskiego, aby ten ułatwił mu przejazd za granicę. Wydał on się podejrzanym Jakubowskiemu, który też dał znać policji. Komisarz wraz z agentem policji i Jakubowskim zaraz udali się do Koszedar (lit. Kaišiadorys), a stamtąd do Zyżmor (lit. Žiežmariai) na spotkanie owego człowieka, który już zdążył wyjechać z Landwarowa do Kowna. Wjeżdżając do miasteczka Żyżmory spotkali wóz prowadzony przez włościanina, w którym leżał jakiś mężczyzna, owinięty w sukmanę chłopską. Mijając wóz, agent zauważył na nogach leżącego kalosze. Tajny pracownik policji zatrzymał ów wóz i zapytał włościanina: ,,Kogo wiezie?". Woźnica Odpowiedział, że chorego syna do szpitala do Zyżmorów. Ponieważ w miasteczku tym wówczas nie było szpitala, przeto oddowiedź wydała się podejrzaną agentowi, który też zerwał sukmanę, przykrywającą rzekomo chorego i poznał w nim poszukiwanego mordercę, Aleksandra Awdoszkę. Ten usiłował się wyrwać, ale zdołano go obezwładnić, związać i odwieźć do Zyżmor. Przy rewizji znaleziono w kieszeniach Awdoszki dwie portmonetki z 40 rublami i portfel z biletami wizytowymi Rosickiego. 
 
Młody Awdosza przyznał się z całym cynizmem do zbrodni, nie odczuwając najmniejszej skruchy. Zbrodnię planował od dłuższego czasu. Badany mężczyzna zeznał, iż zamordował Rosickich w celu rabunku, spodziewał się bowiem znaleźć u nich dużo pieniędzy i wyemigrować z tymi pieniędzmi za granicę. Na ubraniu mordercy znaleziono ślady krwi, na ręku zaś okaleczenia nożem fińskim. Awdosza i kochanka jego zostali oddani pod sąd wojenny.
 
Dzieciom zabitego sędziego przeznaczono całą emeryturę w ilości 1200 rb., oprócz tego wyasygnowano ze strony rządu i miasta 350 rb. na koszta pogrzebu, niegdyś istniejący w Wilnie klub szlachecki, którego Rosicki był członkiem, zobowiązał się wypłacać 400 rb. rocznie dla dzieci aż do ukończenia nauki. Jak pisała ówczesna prasa, pogrzeb ofiar zgromadził około 8 tys. osób i był dawno niewidzianą manifestacją w Wilnie. Przedstawiciele miasta nie pozwolili rodzinie wznieść zmarłym pomnik - dokonali tego kosztem miasta. 
 
Świadka strasznych morderstw, czteroletnią Wandzię, zabrała jej ciotka, zamieszkała w tambowskiej gubernii, chłopców zaś pozostawiono w gimnazjum w Wilnie. Niestety, Wandzia zmarła trzy miesiące później, 26 lutego 1908 r.. Główna przyczyna śmierci nie została podana. Zwłoki dzieciątka do Wilna sprowadzono pociągiem. 8 marca mały aniołek spoczął przy kochanych rodzicach...
 

Janina Rosicka i Bolesław Rosicki // Życie Illustrowane: dodatek tygodniowy Kurjera Litewskiego. 1907. Nr. 24, s. 190.

Aleksander Adwoszko, zabójca Państwa Rosickich // Życie Illustrowane: dodatek tygodniowy  Kurjera Litewskiego. 1907. Nr. 24, s. 190.

Nekrolog Bolesława i Janiny Rosickich // Kurier Litewski, 1907, Nr. 265, s. 1.

Nekrolog Wandzi Rosickiej // Kurier Litewski. 1908, Nr. 54, s. 1.

Lokalizacja grobowca rodziny Rosickich na Starej Rossie w Wilnie

Grobowiec rodziny Rosickich na Starej Rossie w Wilnie