(Nekro)dowcipy

Do urzędu przychodzi podchmielony stróż cmentarny i żąda podwyżki. 
- O co Panu chodzi?
- Moja motywacja zniknęła. Cały dzień chodzę po cmentarzu na Antokolu i czytam: ,,Tu spoczywa…, tu leży…, tu śpi… A ja pracuję sam!
***
Późnym wieczorem Na Starej Rossie zebrali się upióry, wampiry, wilkołaki i zaczęli odważnie toczyć spór o to, kto z nich umie fachowo ssać krew. Stali przez kilka godzin, kłócili się i rozbiegli się - straszydła dopadły komary.
***
Chirurg na cmentarzu św. Piotra i Pawła spotyka kolegę:
- Ty też przeprowadzasz inwentaryzację?
***
- Jasiu, gdzie jest twoja teściowa?
- Na Cmentarzu Bernardyńskim.
- Masz szczęście.
- Nie mam szczęścia, pomaluje ogrodzenie i wróci.
***
Sędzia do oskarżonego:
- Jak panu nie wstyd!? Ukradł pan rower, który stał oparty o mur cmentarza Antokolskiego!
- To właśnie mnie zmyliło, wysoki sądzie. Myślałem, że właścicielowi nie będzie już potrzebny!
***
Matka i syn idą cmentarną aleją na Rossie i mijają nagrobek z napisem: ”Tu leży dobry prawnik i człowiek honoru”. Chłopiec przeczytał napis, spojrzał na mamę i spytał:
- Mamusiu, dlaczego pochowali tu dwóch mężczyzn?
***
Turysta chwiejnym wtacza się do taksówki i woła: – Na Rossę! Ale to gazem! Gazem! Ja płacę! Taksówkarz odwraca się i mówi: – Hmm… ale my jesteśmy na Rossie! Na to gość, zdumiony, wręcza mu stówkę i mamrocze: – Jak to?! Już?! Szalona jazda. Ale dałeś czadu!
***
Niegdyś w czasie pogrzebu miejscowego bogacza tłum ludzi znalazł się na cmentarzu Bernardyńskim. W tłumie, przy samym grobie, stał ubogo odziany człowiek i zalewał się łzami. Sąsiad zapytal go:
- Czy pan jest bliskim krewnym zmarłego?
- Nie, w ogóle nie jestem krewnym.
- To dlaczego pan płacze?
- Właśnie dlatego.
***
Na ławce, przed bramą cmentarza na Rossie siedzi dwóch staruszków.
- A ty, Stasiu, ile masz lat?
- Osiemdziesiąt. A ty?
- Dziewięćdziesiąt trzy.
- O, to tobie się nawet nie opłaca do domu wracać.
***
Wieczorem facet idzie przez cmentarz Słoneczny (św. Piotra i Pawła) i napotyka innego faceta, mówi:
- Zawsze boję się chodzić po cmentarzu nocą.
Nieznajomy odpowiada:
- Też się bałem, kiedy żyłem.
***
Rozmawiają dwie blondynki, jedna mówi:
- Wiesz co to pesymista i optymista, bo mi się zawsze mylą?
Druga blondynka mówi:
- No oczywiście, że wiem. Pesymista na cmentarzu widzi same krzyże, a optymista same plusy.
***
Pijany mąż wraca do domu. Żona od progu krzyczy:
- Gdzie byłeś moczymordo?!
- Na cmentarzu Bernardyńskim.
- A kto umarł?!
- Nie uwierzysz, tam wszyscy umarli...
***
Idzie grabarz nocą przez cmentarz na Rossie, po chwili słyszy za sobą głos ducha:
- Uuu!
Grabarz na to nic, idzie dalej. Po chwili duch znowu do niego:
- Łee!
Również i tym razem grabarz nie zareagował i idzie dalej. Dochodzi do bramy cmentarnej i już słyszy ducha za sobą. Jak się wywinął i zdzielił ducha łopatą. Duch upadł, a na to grabarz:
- Można ”uuu”, można ”łee” ale nie wolno opuszczać cmentarza!
***
Siedzi facet przy grobie na wileńskim cmentarzu i krzyczy:
- Dlaczego musiałeś umrzeć? Dlaczego musiałeś umrzeć?! Dlaczego musiałeś umrzeć!?
Podchodzi do niego mężczyzna i pyta
- Panie kogo pan tak żałuje? Ojca, syna?
- Nieee, pierwszego męża mojej żony.
***
Dwóch nieboszczyków, spoczywających na zabytkowym cmentarzu na Rossie, wyszło z grobów, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Nagle obok bramy cmentarnej spostrzegli motocykl.
- Ty przejedziemy się? - mówi pierwszy.
- Dobra. - odpowiada drugi ale gdzieś biegnie. Po chwili wraca, dźwigając tablice nagrobkowe.
- Co Ty robisz? - woła pierwszy.
- Jak to co?! Ja po mieście bez dokumentów jeździł nie będę.
***
Pewnego razu Wilniuk przychodzi na grób swojej żony:
- Duszko! Gdybyś żyła, nosiłbym cię na rękach, sprzątałbym, gotował, kupiłbym ci futro ...
Wtem ziemia drgnęła, poruszona przez kopiącego w tym miejscu kreta. Wilniuk krzyczy:
- Leż, leż spokojnie, duszko, na żartach się nie znasz?
***
Do księgarni weszła kobieta w żałobie, która jesienią 1921 roku na cmentarzu św. Piotra i Pawła pochowała swojego męża. W ręku trzymała książkę „Grzyby wokół nas“. Księgarz ścisnął jej rękę:
- Szczere wyrazy współczucia, wydawnictwo już poprawiło te błędy.
***
Ksiądz niegdyś na cmentarzu Bernardyńskim zwrócił uwagę grabarzowi, który kopał dół na grób:
- Tyle razy mówiłem, a pan wciąż kopie takie płytkie groby!
- Niech się ksiądz nie boi, jeszcze mi żaden nieboszczyk nie uciekł.
***
Dwa duchy z cmentarza na Rossie obserwują piękną dziewczynę, która przyszła na grób prababci. Jeden mówi:
- Niezła panieneczka, co?
Drugi:
- Szkoda, że żywa...
***
Na początku ubiegłego stulecia pewien dziadek postanowił za życia wybrać sobie kwaterę na cmentarzu Bernardyńskim. Pewnego dnia spacerowali więc z grabarzem po cmentarzu, a ten zachwalał coraz to inne miejsce.
- Ten placyk jest za mały. Ten zbyt zacieniony. - wybrzydzał staruszek.
Przy kolejnym wolnym miejscu grabarz zapytał:
- A może tu?
- Ależ to jest o wiele za duże.
Na co grabarz z miną speca od marketingu:
- Szanowny Panie! Gdzie za duże?! Tu Szanowny Pan, tu Szanowna Pani, dookoła się dziećmi obrzuci.
***
Zięć spotyka teściową i się pyta:
- Gdzie mama jedzie?
- Na cmentarz Antokolski. 
- A kto rower przyprowadzi?
***
Żona do pijanego męża:
- Codziennie pijany przychodzisz, idź na cmentarz, zobacz ilu młodych ludzi od wódki umarło.
Na drugi dzień mężczyzna tradycyjnie wtacza się do domu i mówi:
- Byłem na cmentarzu, przeczytałem wszystkie szarfy. Od żony, od sąsiadów, od rodziny. Ale nikt od wódki.
***
Synek grabarza bawi się z koleżanką na plaży w Połądze. Mama dziewczynki widząc, że dzieci zaczęły robić budowle z piasku, pyta:
- Co budujecie? Zamek z piasku?
- Nie - odpowiada synek grabarza. - Duży grobowiec rodzinny, który widzieliśmy na Cmentarzu na Rossie.