Dziadek (Krzysztof Tomasz Rapcia, Wołomin, Polska)
Powiadają, że tego dnia wszystko zdarzyć się może. Tu, na wileńskiej Rossie, 12 maja. Jeśli odważycie się poprosić. Nie każda prośba zostanie jednak wysłuchana. Serce człowieka musi być czyste, chęci szczere i wolne od chciwych myśli. Tak jak wtedy. Gdy drobna dziewczynka o płowych warkoczach stanęła nad lśniącą taflą i wydukała słowa wykute w czarnym kamieniu.
- Matka i serce syna – wyszeptała.
Nie wydarzyło się nic, ale dziecko wiedziało przecież, że jeden raz to za mało. Skąd mogło to wiedzieć? Może serce dziewczynki potrafiło odkryć to co nieznane i nie odkryte? A może ktoś małej nagadał głupot i naiwnie przyszła na Rossę, by wszystko było jak dawniej.
- Matka i serce syna – powtórzyła.
Dalej nic się nie działo, ale przecież i dwa razy to za mało. Może jest moc w powtórzeniu, ale nawet jeśli - to za słaba, by przywołać Jego duszę.
Dziewczynka zamilkła. Nie powinna przerywać, lecz strach przed tym co miało się wydarzyć, zasznurował usta. Wreszcie udało się przełamać.
- Matka i serce syna – powiedziała po raz trzeci i nie był to już szept, lecz głośne słowa pełne żaru.
Początkowo nie zwróciła uwagi. Serce biło jak oszalałe, a miarowy rytm uderzeń zdawał się dobiegać z jej małego ciała. Wtedy to usłyszała.
- Bum, bum, bum – dobiegło zza pleców i zrozumiała, że tak może bić tylko jedno serce. To, pochowane na miejscowym cmentarzu. To, które bić przestało 12 maja.
Bała się odwrócić. Kiedy jednak miarowe bicie ucichło, a ktoś z tyłu zachrząkał znacząco, nabrała gwałtownie powietrza i przeżegnała się szybko. Nie zwlekając dalej, wykonała niezgrabny obrót i spojrzała do góry.
Musiała tak patrzeć. Zadrzeć wysoko główkę, by spojrzeć w twarz Temu, na którego czekała. Spokojne oblicze, lekko zamyślone. Może to sumiaste wąsy sprawiały takie wrażenie, ukrywając usta i uśmiech, na jaki czekało dziecko. Spojrzenie uważnych oczu ginęło gdzieś pod krzaczastymi brwiami i mocno deprymowało dziewczynkę. Kiedy jednak wysoka postać zrobiła krok w jej stronę, a poły szarego płaszcza zadrgały i przypomniały, że nie patrzy na pomnik, ustała mężnie i hardo zadarła brodę.
- Witaj dziadku – wyszeptała.
- Czego pragniesz, dziecko ? – pytanie zadano niskim głosem.
- Ja … ja … - wyjąkała nieskładnie, jakby strach przed spełnieniem marzenia nie pozwalał, by wymówić je na głos.
- Czego pragniesz, dziecko? – powtórzył marszałek, a wąs zdawał się drgać w delikatnym uśmiechu.
Czy uśmiech był prawdziwy, czy tylko go sobie wyobraziła, podziałało. Jeszcze raz nabrała powietrza i szybko zaczęła mówić, bojąc się, że za chwilę straci resztki odwagi.
- Chcę zobaczyć mamę. Jeszcze raz. Ten ostatni. Chcę zobaczyć mamusię – wykrzyczała i wybuchła niekontrolowanym płaczem.
Poczuła dotyk dłoni gładzącej jej włosy. Otarła łzy i znów spojrzała do góry. W delikatnym, ciepłym świetle dostrzegła kobietę, za którą tak tęskniła. Matka i córka przylgnęły do siebie i szeptały coś cicho, że nikt wokół nie mógłby tego usłyszeć. Trwały tak długo. A może krótko? Na pewno tyle, ile potrzeba stęsknionemu sercu.
Duch matki zniknął po chwili, lecz w sercu dziewczynki nie było już smutku. Popatrzyła na ciemny nagrobek i chociaż obok nie było już nikogo, dygnęła w niezgrabnym ukłonie.
- Dziękuję dziadku – wyszeptała.
Powiadają, że tak właśnie się zaczęło. W rocznicę dnia, gdy bić przestało serce dwóch narodów. Jeśli wierzycie, przyjdźcie na wileńską Rossę i spróbujcie poprosić.
Kto wie co się wydarzy?
Podoba Ci się? - ZAGŁOSUJ! https://www.facebook.com/rossa.wilno
(od 11 czerwca, godz. 9:00 czasu litewskiego do 13 czerwca, godz. 21:00 czasu litewskiego)